Firma Prolog S.C. / Aliens Corporation Sp. z o.o. w ostatnich latach zatrudniała co najmniej jednego programistę na czarno za około 1100 złotych miesięcznie.
Obciążenie pracą odpowiadało wymiarowi pracy powyżej pełnego etatu.
Proceder trwał w tym przedsiębiorstwie wobec tego pokrzywdzonego około trzech lat, zaś w pierwszych miesiącach "współpracy" programista ten nie otrzymywał żadnego wynagrodzenia. Później płacili nieregularnie, z dwu-trzymiesięcznymi przerwami, zaś pokrzywdzony musiał każdorazowo upominać się o pieniądze.
Całość nosi znamiona pracy przymusowej, a nawet handlu ludźmi — programista ten był bowiem zmuszany do pracy przez członków własnej rodziny, bity, szarpany za włosy, budzony w nocy, zamykany i przetrzymywany w mieszkaniu przy pomocy zamków, których nie dało się otworzyć od wewnątrz. Balkon mieszkania sprawców, w którym miało to miejsce był wyposażony w kraty, samo zaś mieszkanie mieściło się na dziesiątym piętrze.
Wymuszanie na pokrzywdzonym posłuszeństwa odbywało się m.in. przez chwytanie za włosy, a następnie przewracanie (ciągnięcie i szarpanie za włosy w kierunku podłogi) pokrzywdzonego i bicie głową pokrzywdzonego w podłogę.
Sprawcy grozili nadto wyzyskiwanemu programiście m.in. wyrzuceniem na bruk, pozbawieniem życia, itd.
Mimo niskich zarobków we wspomnianej na wstępie wysokości, sprawcy nie tylko często wymuszali pieniądze od pokrzywdzonego programisty, ale też dwukrotnie zmusili programistę do zaciągnięcia kredytu.
Firmą kierował (i na dzień dzisiejszy nadal kieruje) figurujący od wielu lat w Krajowym Rejestrze Sądowym Artur M. Przydzielaniem zadań wyzyskiwanemu programiście i rozliczaniem "wynagrodzenia" w tak niskiej wysokości zajmował się związany z przedsiębiorstwem Marek J.
W sprawie przewija się też radca prawny Adam Mierzejewski (OIRP w Warszawie, nr wpisu: WA-6358) oraz sędzia Małgorzata Matyńska (Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe — III Wydział Karny).
Natomiast firma Artura M. ma powiązania z kancelarią prawną Kochański Zięba Rąpała i Partnerzy.
Nie dziwi więc fakt, że poza wcześniej wspomnianymi pogróżkami, ze strony sprawców często pojawiały się też groźby złożenia donosu do urzędu skarbowego, wszczęcia postępowań karnych i cywilnych, spowodowania zatrzymania przez Policję, wieloletniego więzienia, itd.
Sprawa ma drugie dno, wspomniany programista już wcześniej (od dzieciństwa) doznawał przemocy fizycznej i psychicznej ze strony całej najbliższej rodziny, i był przez swoją rodzinę wyzyskiwany, nie tylko do stachanowskiej pracy.
Sprawa była wielokrotnie zgłaszana na Policję, jednak została zatuszowana — Policja nie zabezpieczała dowodów na miejscach zdarzeń, nie przyjmowała zawiadomień, pokrzywdzonego funkcjonariusze zaś zastraszali.